środa, 30 września 2015

Migawki #2


Zdjęcie robione aparatem Panasonic DMC-LZ40.
Przysłona: f/4.4
Czas ekspozycji: 50 s
Szybkość ISO: ISO-200
Długość ogniskowej: 14 mm
Poprawki: GIMP

piątek, 25 września 2015

15 powodów, dla których wybrałam zawód Bibliotekarz

Bibliotekarka to dla wielu synonim wycofania się w świat ciszy i liter. To też niezbyt seksowna kobieta w okularach tak grubych jak denka od butelek, w ręcznie tkanym wełnianym sweterku, długiej antykobiecej spódnicy, wiejskich chodakach, ze szparą w zębach, siwym warkoczem i marsową miną mówiącą: "Cisza!". To również miłośniczka kotów, papierosów i kawy. Szara myszka, która w pewnych dramatycznych dla niej momentach, potrafi zmienić się w mgnieniu oka w przerażające lwisko bez jednego zęba.

Stereotypy! Nie wierzę w nie. Całe szczęście, że zauważam pozytywy tego zawodu, nie ograniczam swojego myślenia, pozwalam mu płynąć. Dlaczego? Bo widzę w tym szansę na bardziej wartościowe, lepsze jutro.


Moja wizja Bibliotekarza (przez duże Be) przekracza granice, daje nadzieję na to, że inni zauważą jak ważną rolę odgrywają miłośnicy dobrej literatury i kształcenia ustawicznego.

Co jeszcze daje mi ten piękny i niedoceniany zawód? Dlaczego zostałam bibliotekarzem? Oto 15 powodów:

  1. bo kocham czytać, dotykać szorstkich kart książek i "czuć literaturę palcami"
  2. bo bibliotekarz to zlepek wielu zawodów (np. księgowa, administrator, nauczyciel, ekonomista, człowiek od PR-u, medioznawca, animator kultury i wiele wiele innych)
  3. bo mam cel poprzedzony wieloma krokami (aby stać się Bibliotekarzem muszę ciągle się uczyć: szkolenia, kursy, staże)
  4. bo to praca z ludźmi i dla ludzi
  5. bo wierzę, że robię coś ważnego dla siebie i społeczeństwa, bo mam chęci, aby coś zmieniać wokół siebie
  6. bo uwielbiam uczyć się nowych rzeczy (np. zarządzania swoim czasem, otwartości na nowe doświadczenia, pomysłowości, odwagi, kreatywności, cierpliwości)
  7. bo nasycam i podsycam swoją ciekawość
  8. bo przekazuję innym swoją wiedzę
  9. bo łamię stereotypy
  10. bo mam szeroki zakres zainteresowań, a biblioteka jest miejscem, gdzie mogę znaleźć w ciszy i skupieniu potrzebne materiały
  11. bo jest to dla mnie pasja i rozrywka
  12. bo chcę więcej, coraz więcej wartościowych i konkretnych informacji
  13. bo aktywizuję pokolenia (od najmłodszych, po nieco starszych i seniorów), bo zachęcam do zabawy (konkursy, testy wiedzy, imprezy okolicznościowe)
  14. bo kreuję przyszłość, przekazuje wartości, 
  15. bo uczę szacunku wobec książki, wiedzy, doświadczenia

Czy przekonałam Cię do tego zawodu? Pamiętaj! Nie musisz być bibliotekarzem, żeby docenić ten zawód. Wspieraj Bibliotekarzy dobrą radą i uśmiechem. Bibliotekarzowi to wystarczy.
Bibliotekarzu, czy dodałbyś coś jeszcze do tej listy? Użytkowniku biblioteki, czy masz miłe skojarzenia z ludźmi wykonującymi ten zawód? A może masz inne wyobrażenie Bibliotekarza?

wtorek, 22 września 2015

Bibliocamp

Z ostatniej chwili: webinaria dla bibliotekarzy, czytelników oraz zainteresowanych tematyką edukacji informacyjnej i medialnej. Co środę (włącznie z dniem dzisiejszym!) o godzinie 18 odbędzie się 5 ciekawych spotkań.




Plan spotkań:

23. 09
Temat: Nowe technologie edukacyjne w bibliotece

30.09
Temat: Tablet w bibliotece, biblioteka w tablecie

7.10
Temat: Pracownia selfpublishingu w Twojej bibliotece

14.10
Temat: Jak redagować stronę internetową dla użytkowników o specjalnych potrzebach

21.10
Temat: Teksty w tech-stylu - jak działać z książką z wykorzystaniem nowych technologii

Więcej na ten temat znajdziecie tutaj.

Ja ze swojej strony serdecznie zapraszam do udziału. I jeśli to tylko będzie możliwe, sama skorzystam z okazji, by się nieco podszkolić.

piątek, 18 września 2015

Marina Achmedowa „Musiałam umrzeć”

Muzułmanie, islamiści, uchodźcy, terroryści, imigranci to dziś temat numer jeden w mediach, domach, miejscach publicznych. Ilu ludzi, tyle opinii. Osobiście nie zachęcam nikogo do siania paniki, strachu przed nieznanym, do hejtowania, do braku szacunku wobec innych, z odmiennymi ideami religijnymi i kulturowymi. Poznajmy ich i dajmy się poznać.

Czym tak naprawdę jest wiara? I co daje początek fanatyzmowi religijnemu? Co popycha ludzi do szerzenia fanatycznych idei? Czy fanatyzm równa się duchowe katharsis? Co tak naprawdę oddala nas od Boga, od szerzenia dobra? Kim jest Bóg? I czy należy oceniać ludzi przez pryzmat wiary czy może tego, co czyni? Czy możemy potępić ludzi ginących za wiarę w imię miłości do Boga? Czy może potępiamy tych, którzy swoje uczynki wobec bliźnich traktują jak milowy krok do Raju? Jeśli jest to pomoc biednym i zagubionym, to wszystko jest na dobrej drodze, aby do Raju trafić. Ale jeśli, ktoś decyduje się na samobójczą śmierć dla wyższych ideałów…? – nie znajdziemy tutaj jednoznacznych odpowiedzi. Każdy dokonuje wyboru. Wszystko zależy od człowieka, jego charakteru i jego doświadczeń.



„Musiałam umrzeć” Mariny Achmedowej, to opowieść niesamowita. Połączenie tematu tabu z bajką. Mix naiwności z mądrością, sprawiedliwości z niesprawiedliwością, czystej wiary z fanatyzmem, nauki z zacofaniem, dobra ze złem, miłości z nienawiścią, baśniowości z rzeczywistością.

Dwa światy:

· Wieś – wiara w sny, zabobony, prostota ludzi tam mieszkających zadziwia, góry i źródło to symbole naturalnego piękna, symbole powrotu ludzi do życia z naturą, z Bogiem, wszechobecna miłość do bliskich (nawet mimo ciasnych skorup wytworzonych przez długie lata)

· Miasto (Machaczkał/a[1]) - bloki - synonimy ciasnoty ideowej, walka o wiarę/w imię wiary?, korupcja, tu przetrwa tylko silniejszy

Aby zrozumieć postępowanie Hadidży, należy spojrzeć na świat jej oczami. Oczami dziecka, oczami młodej kobiety i oczami kobiety dorosłej. A i tak wielu obierze inną drogę myślową. Dziecięce marzenia, infantylne myślenie, a następnie studia, miłość, pierwsze lekcje światopoglądowe, konfrontacja ze światem współczesnym, niekiedy nawet z Allachem, zwątpienie w niego i zauroczenie nim. Jednocześnie mam wrażenie, że ona cały czas wierzyła. I była to wiara bardzo silna, początkowo pozbawiona nutki fanatyzmu, wiara zdroworozsądkowa, wiara, która była drogą do samego Allacha. I może właśnie to ją zgubiło: wiara w Allacha i wiara w ludzi.

Zadziwiające są przemiany ludzi. Jednego dnia wierzą, by drugiego dnia zapomnieć o istnieniu sił zdolnych przenosić góry, ewentualnie ludzi na tamten świat (sic!). Paranoja. I my w tej paranoi musimy się odnaleźć. Jeden będzie terrorystą, drugi fanatykiem, trzeci dobrym, uczciwym człowiekiem. Każdy dokonuje wyboru.

Tematyka powieści nie jest prosta, mimo, że język jest przystępny, nawiązuje raczej do baśni, dziecięcych opowieści, jednak skierowany jest do dorosłych. Taki zabieg buduje niejako więź z bohaterką, tłumaczy motywy, szuka zrozumienia. Nic nie jest tylko czarne, i nic nie jest tylko białe…

Zdecydowanie polecam!




[1] W książce pojawia się nazwa Machaczkał, w atlasach Machaczkała.

sobota, 12 września 2015

Co z tą jesienią?

Nigdy nie lubiłam jesieni. Zima od biedy przez miesiąc jest dla mnie w miarę okay, później to tylko depresja i permanentny smutek. A jednak... mówię stanowcze NIE chandrze, NIE narzekaniu, NIE anty-jesiennej atmosferze. Postanawiam się z tym rozprawić. Ruda jak zwykle ratuje mnie ze wszelakich opresji. Jej sposoby są mega. Mega proste i mega pomocne. Wiem, bo sprawdzam. ;-)

Ciepłe zupy z grzankami, nastrojowa muzyka, światło, dużo światła i pozytywne nastawienie plus aktywność fizyczna (bieganie, spacerowanie, jazda rowerem) wraz z odsłuchiwaniem audycji w języku angielskim (rosyjskim?) - taki jest mój plan na wrzesień/październik. I tego się trzymam.



piątek, 4 września 2015

Mentorzy naszych czasów

Czasami zastanawiam się gdzie jestem, kim jestem, co ja tu robię. Tak jak zresztą każdy z nas. Bywa, że odpowiedź przychodzi niemal od razu.

Uzmysłowiłam sobie jak pewne sprawy (przede wszystkim te "maluczkie" sprawy) wpływają na mnie. Ludzie, słowa, wsparcie, wzloty, a czasami i upadki są nieustanną lekcją życia. Te ostatnie, co prawda, oddziałują dopiero po jakimś czasie, po uporaniu się z bólem i żalem, aczkolwiek są równie pouczające, jak pozytywne aspekty mojej egzystencji.





Słowa pewnego wyjątkowego wykładowcy dodały mi otuchy i motywacji do dalszych działań. Zalicza się on zresztą do tej grupy pedagogów, którzy swoim sposobem bycia zachęcają do dalszej pracy. Pan magister, który dla mnie osobiście jest lepszym profesorem, aniżeli nie jeden uznający się za człowieka tak wykształconego, jakoby pozjadał wszystkie rozumy i jeszcze jeden rozum, napędza studentów wszelkiego rodzaju historiami motywującymi. Oto jedna z nich:

"Kilka lat temu byłem ze znajomymi w jednej z miejscowości niemieckich na granicy RFN i NRD. Spotkaliśmy tam bardzo smutnego chłopca... może sześcio-, siedmioletniego. Aby go pokrzepić kupiliśmy mu mnóstwo słodyczy, on jednak niepocieszony, popatrzył na nas równie smutno jak poprzednio. Zapytaliśmy go jaki jest powód jego smutku. On odpowiedział: Mój kuzyn, który mieszka o tam (wskazał kierunek) idzie dziś po raz pierwszy do szkoły. My mu na to: "To dlatego? Dlatego się smucisz? Przecież masz w takim razie wakacje." Odpowiedział: "Ale on będzie o jeden dzień mądrzejszy ode mnie."

I pomyśleć, że ja robię wszystko, by być o jeden dzień głupsza.


I dzisiejszy tekst genialnego wykładowcy:

"Najmniej straciłem na tym, że się czegoś uczyłem."


Podziwiam Pana Magistra za takie podejście.

Zachęcam również do odwiedzenia bloga Eweliny Mierzwińskiej, która wzywa do codziennej nauki. Polecam!